Dziś w kościele ksiądz z mojej parafii obchodzi 50 lecie swojego kapłaństwa. Na mównicy przemawiał redaktor "Idziemy", tygodnika katolickiego z elementami polityki i można powiedzieć kapką filozofii. Ale nie o tym teraz. Chodzi mi o jego wypowiedź l, tego redaktora, jest to dobry stary przyjaciel księdza. Opowiadał o tym jak ksiądz angażował się w działaniach przeciw władzom komunistycznym, jak to przeżył z nim wiele przygód l, ile reprymend od biskupa miał, itd. (Zauważyłem ze zawsze gdy przychodzę na msze mam głowę pełną myśli , zawsze w trakcie przychodzą mi do głowy najlepsze pomysły, przemyślenia. Może to niezbyt dobrze, że nie skupiam się na tym co się dzieje.... ale nic, przynajmniej wynoszę z bycia tam coś, żeby nie powiedzieć korzyści, ale wynoszę ztamtąd te swoje przemyślenia. Ale nie o tym tez teraz. Ehh, jak ja muszę za każdym razem kiedy chce przekazać komuś swoja myśl, krążyć dziesięć razy wókół sedna :D To dlatego że wynikają one z innych myśli i tylko podane razem maja sens. )
Ostatnio czytałem Lalkę. Bardzo zaciekawiła mnie ta lektura, w ogóle ostatnio można powiedzieć ze pasjonuje się czasami pozytywistycznymi. Jedni mówią ze to czasy "morderczego kapitalizmu" i biedoty. A mi się właśnie ten cały " morderczy, bezwzględny , bezduszny" kapitalizm właśnie podoba, tam rządzi się pomysł, praca i chęć do działania i samodoskonalenia się, doświadczania nowego i rywalizacji. Daje możliwość rozwijania się ludziom wielkim, wizjonerom, pomysłodawcom nowych technologii, wynalazków, itd. Wokulski był takim właśnie wizjonerem, człowiekiem interesu, który dużo doświadczył i przeżył. Tych ludzi, których tutaj po krotce opisałem łączy to właśnie, że ich życie nie spęzło na niczym, obydwaj osiągnęli dużo, o ich życiu można pisać książki, bo było tak ciekawe. I właśnie to jest ta moja dzisiejsza myśl. A jak to zwykle u mnie, zwykle takie myśli odnoszę w końcu do siebie. I tak sobie pomyślałem, ze tez chciałbym żeby moje życie było tak ciekawe, żebym miał co opowiadać. Jedno wiem na pewno: nie chce być ani tą typową Aśką z nowo wybudowanych bloków (na warszawskim Tarchominie, czyt. Sypialni warszawy), która weźmie kredyt, zrobi dziecko i będzie z nim siedzieć całymi dniami na placu zabaw, będzie pracować w urzędzie, albo w banku (wszyscy mówili że po ekonomii się dużo zarabia) a w domu wróci do męża i razem odprawia swój rytuał, oglądając Klan i Wiadomości. Chciałbym uciec od tej przeciętności i codzienności w mojej przyszłości, chciałbym tworzyć, być kimś, komu zazdroszczą ciekawego życia.
Od zawsze pasjonowały mnie kultury innych krajów, dlatego chciałbym podróżować. I nie podróżować jak Aśka z bloków na Tarchominie, czytaj dwutygodniowy wyjazd do Egiptu i jeden dzień spędzony zwiedzając reszta na plaży (nie ma to jak wyjechać tak daleko tylko dlatego żeby leżeć na piasku, co? :D) i żreć jedzenie z all inclusive. Chicałbym jeździć od miasta do miasta, od kraju do kraju, pomieszkać trochę tu trochę tam, nauczyć się języka, rozmawiając z mieszkańcami, poznać ich zwyczaje itd. Po prostu z tego życia wyciągnąć ile się da, nie zmarnować go na oglądaniu Klanu i Wiadomości, tylko na poznawaniu nowych rzeczy, cokolwiek by to nie było. Jest na to milion sposóbow. I wcale nie potrzeba do tego pieniędzy :) A jaka może być tego puenta? Niech będzie tak: Żyjcie, tak żeby mieć co opowiadać, żeby poświęcić się dla jakiejś sprawy! Nie dajcie się pomalować na szaro!
Ps. I nie, latanie co tydzień po imprezach nie jest tym kolorowym i ciekawym życiem, tak samo robią tysiące ludzi w tym kraju...
Ps.2. I nie, nie jestem typem, co narzeka na brak imprez, przez co nie lubi imprezowych ludzi (tym razem bez ironii... :)
#zycie #prognoza #life #szczęście #biznes #światinteresu