Przez rok, półtora roku, czy nawet dłużej szukałem sposobu na to aby osiągnąć ta pewność siebie. Czytałem strony internetowe. Od tego zacząłem. Próbowałem się stosować do tych ich wskazówek. Ale później dostałem książkę. Książka ta nazywała się "Potęga podświadomości" . Musze przyznać, ze dużo zmieniła w moim postrzeganiu ludzi, siebie, itd. Choć myślę ze nie w ten sposób, jaki chciał autor zęby to były zmiany. Książka nauczyła mnie m.in. takiej, w sumie nie wiem czy ważnej, rzeczy, ze warto wmawiać sobie rzeczy które chcemy, zęby się stały, a na rzeczy, które nam przeszkadzają, w ogóle nie zważać, nie pamiętać o nich, to same znikną. Dlatego uważam, ze szukanie 'lekarstwa' na brak pewności siebie w Internecie to najgorsza rzecz jaka można zrobić, ponieważ tylko utwierdzamy się wtedy wciąż w przekonaniu, ze BRAKUJE NAM tej pewności siebie i dlatego szukamy sposobu na to, to takie blednę koło. Dlatego zaprzestałem się do tego stosować. Wiec co dalej wymyśliłem w tej sprawie? Cos z tej, dzisiejszej perspektywy super głupiego, co robi obecnie chyba większość ludzi, patrząc na chyba najwierniejsze źródło informacji o ludziach, czyli target reklam wszelakich. Otóż, skonstruowałem sobie w mózgu taka myśl: jeżeli chce być pewnym siebie w danej grupie, to musze być poważnie traktowany, a zęby być poważnie traktowany, ludzie musza mieć ku temu powody. I co zacząłem robić? Zwracać uwagę, na to w co się ubieram, jak wyglądam, jak się zachowuje, itd. Dlatego zacząłem ćwiczyć, zacząłem czytać w Internecie. Tylko tym razem czytałem o tym jak dobrze wypaść wśród innych, aż doszedłem do wzmiankach o technikach manipulacyjnych. Wszedłem głębiej w temat, ściągnąłem książkę, zacząłem czytać. W sumie, to mało z tego wyciągnąłem, bo ja, leniwy, oczywiście nie doczytałem do końca, co nawet z dzisiejszej perspektywy, mogłoby być przydatne. Musze to dokończyć. Choćby z ciekawości. Nadeszły wakacje, miałem wiele wolnego czasu, a wiec wiele okazji do zatrzymania się i pomyślenia. I wymyśliłem, a w zasadzie to miałem takie przebłyski pewnej możliwości: A gdyby tak mieć wszystko w dupie? Może nie wszystko, tylko opinie innych o tobie? Początkowo to były tylko myśli. A poza tym nawet jeśli miałbym to wprowadzić w życie, to nie miałem gdzie tego przetestować, bo spotykałem się tylko z ludźmi, z którymi bardzo luźno mi się rozmawia, a przecież wszystko dąży do tego aby luźno mi się rozmawiało ze wszystkimi. Na szczęście nadszedł wyjazd, wyjazd nad morze. Ze znajomymi. Postanowiłem to zrealizować. Po prostu zachowywać się jak chce, mieć opinie innych w pupie. Szybko okazało się, ze ten sposób jest najbardziej skuteczny ze wszystkich poprzednich sposobów. Mogłem bez żadnego skrepowania gadać z innymi, obcymi ludźmi. Koledzy dziwili się ze jestem taki śmiały, jeden nawet mówił ze bardziej od niego, a on naprawdę rzadko ma brak pewności siebie. To musze przyznać, motywuje. Co prawda, dawnej dbałości o opinie innych nie da się tak łatwo (chyba) wyplenić. Co jakiś czas pojawiają się takie przebłyski dawnego, uważającego na opinie innych 'ja'. Ale wydaje mi się ze to jakby cześć takiej terapii. Czasem mam takie sytuacje, gdzie jestem w bardzo publicznym miejscu i nagle chciałbym cos zrobić, ale odzywa się stare 'ja' i wyraża obawy 'a co ludzie sobie pomyślą'. Wtedy zwyczajnie robię na złość temu dawnemu 'ja' i nawet na sile, robię to, mając w tyłku opinie innych. Myślę, ze jeszcze trochę i osiągnę pełna pewność siebie. Już czuje ze jestem blisko. Czasem bardzo blisko. Na przykład, gdy czasem z własnej inicjatywy robię sobie pogaduszki z innymi, obcymi, ludźmi. Za jakiś miesiąc przyjdzie czas na duży test, który czuje ze zdam na szóstkę. Bedzie to szkolą i reszta znajomych z klasy. Zobaczymy, jak to będzie. Wśród nich, tak naprawdę nie mam nic do stracenia, bo nie ma co ukrywać nie jestem w zbyt dobrym kontakcie. Ale mogę wiele zyskać, to motywuje. No cóż... wyplułem chyba wszystko co chciałem. Także... Wszyscy w dupie, i do przodu! :)
Pewność siebie. Wiele ludzi szuka sposobów na osiągniecie jej w pełni. Musze przyznać się ze ja tez... szukałem. Teraz tylko zwalczam stare przyzwyczajenia, w bardzo prosty sposób. Ale o tym zaraz.
Przez rok, półtora roku, czy nawet dłużej szukałem sposobu na to aby osiągnąć ta pewność siebie. Czytałem strony internetowe. Od tego zacząłem. Próbowałem się stosować do tych ich wskazówek. Ale później dostałem książkę. Książka ta nazywała się "Potęga podświadomości" . Musze przyznać, ze dużo zmieniła w moim postrzeganiu ludzi, siebie, itd. Choć myślę ze nie w ten sposób, jaki chciał autor zęby to były zmiany. Książka nauczyła mnie m.in. takiej, w sumie nie wiem czy ważnej, rzeczy, ze warto wmawiać sobie rzeczy które chcemy, zęby się stały, a na rzeczy, które nam przeszkadzają, w ogóle nie zważać, nie pamiętać o nich, to same znikną. Dlatego uważam, ze szukanie 'lekarstwa' na brak pewności siebie w Internecie to najgorsza rzecz jaka można zrobić, ponieważ tylko utwierdzamy się wtedy wciąż w przekonaniu, ze BRAKUJE NAM tej pewności siebie i dlatego szukamy sposobu na to, to takie blednę koło. Dlatego zaprzestałem się do tego stosować. Wiec co dalej wymyśliłem w tej sprawie? Cos z tej, dzisiejszej perspektywy super głupiego, co robi obecnie chyba większość ludzi, patrząc na chyba najwierniejsze źródło informacji o ludziach, czyli target reklam wszelakich. Otóż, skonstruowałem sobie w mózgu taka myśl: jeżeli chce być pewnym siebie w danej grupie, to musze być poważnie traktowany, a zęby być poważnie traktowany, ludzie musza mieć ku temu powody. I co zacząłem robić? Zwracać uwagę, na to w co się ubieram, jak wyglądam, jak się zachowuje, itd. Dlatego zacząłem ćwiczyć, zacząłem czytać w Internecie. Tylko tym razem czytałem o tym jak dobrze wypaść wśród innych, aż doszedłem do wzmiankach o technikach manipulacyjnych. Wszedłem głębiej w temat, ściągnąłem książkę, zacząłem czytać. W sumie, to mało z tego wyciągnąłem, bo ja, leniwy, oczywiście nie doczytałem do końca, co nawet z dzisiejszej perspektywy, mogłoby być przydatne. Musze to dokończyć. Choćby z ciekawości. Nadeszły wakacje, miałem wiele wolnego czasu, a wiec wiele okazji do zatrzymania się i pomyślenia. I wymyśliłem, a w zasadzie to miałem takie przebłyski pewnej możliwości: A gdyby tak mieć wszystko w dupie? Może nie wszystko, tylko opinie innych o tobie? Początkowo to były tylko myśli. A poza tym nawet jeśli miałbym to wprowadzić w życie, to nie miałem gdzie tego przetestować, bo spotykałem się tylko z ludźmi, z którymi bardzo luźno mi się rozmawia, a przecież wszystko dąży do tego aby luźno mi się rozmawiało ze wszystkimi. Na szczęście nadszedł wyjazd, wyjazd nad morze. Ze znajomymi. Postanowiłem to zrealizować. Po prostu zachowywać się jak chce, mieć opinie innych w pupie. Szybko okazało się, ze ten sposób jest najbardziej skuteczny ze wszystkich poprzednich sposobów. Mogłem bez żadnego skrepowania gadać z innymi, obcymi ludźmi. Koledzy dziwili się ze jestem taki śmiały, jeden nawet mówił ze bardziej od niego, a on naprawdę rzadko ma brak pewności siebie. To musze przyznać, motywuje. Co prawda, dawnej dbałości o opinie innych nie da się tak łatwo (chyba) wyplenić. Co jakiś czas pojawiają się takie przebłyski dawnego, uważającego na opinie innych 'ja'. Ale wydaje mi się ze to jakby cześć takiej terapii. Czasem mam takie sytuacje, gdzie jestem w bardzo publicznym miejscu i nagle chciałbym cos zrobić, ale odzywa się stare 'ja' i wyraża obawy 'a co ludzie sobie pomyślą'. Wtedy zwyczajnie robię na złość temu dawnemu 'ja' i nawet na sile, robię to, mając w tyłku opinie innych. Myślę, ze jeszcze trochę i osiągnę pełna pewność siebie. Już czuje ze jestem blisko. Czasem bardzo blisko. Na przykład, gdy czasem z własnej inicjatywy robię sobie pogaduszki z innymi, obcymi, ludźmi. Za jakiś miesiąc przyjdzie czas na duży test, który czuje ze zdam na szóstkę. Bedzie to szkolą i reszta znajomych z klasy. Zobaczymy, jak to będzie. Wśród nich, tak naprawdę nie mam nic do stracenia, bo nie ma co ukrywać nie jestem w zbyt dobrym kontakcie. Ale mogę wiele zyskać, to motywuje. No cóż... wyplułem chyba wszystko co chciałem. Także... Wszyscy w dupie, i do przodu! :) |
Marek z Warszawy,
|